czwartek, 29 grudnia 2011

rok 2011 w koncertach: dobrzy, źli i nogi Jona Spencera

Oto i nadszedł ten wspaniale przewidywalny czas roku, w którym to ludzie listy piszą i nikogo to nie obchodzi, bo każdy ma swoją, a w ogóle to wszystko jest relatywne, de gustibus non disputante, „ale jak to nie lubisz Animal Collective?”, bla bla bla.

To jest moja lista wyróżnionych koncertów 2011 roku. Większość odbyła się w Krakowie, chyba że adnotacja głosi coś innego. Wtedy gdzie indziej.




NAJLEPSZE KONCERTY 2011

1. DEAD SNOW MONSTER @ Kawiarnia Naukowa, 3. czerwca
Krzyczą potwornie. Wierzgają jakby scena się paliła. Nie odbierają jak dzwonię. Sprawiają, że czuję się stara. Ale gdyby ktoś przyłożył do głowy pistolet im i mojej babci i kazał mi wybierać, to, cholera, zastanowiłabym się porządnie.

2. KASECIARZ @ Dietla ileśtam, 25. listopada
Historia stara jak świat: dziewczyna dostaje maila o koncercie, idzie na koncert, poznaje chłopca, chłopiec gra na gitarze, dziewczyna spędza następne parę godzin emocjonalnie gwałcąc bogu ducha winnego chłopca i wmawiając mu, że jest najlepszą rzeczą w rock’n’rollu od czasu wynalezienia Keitha Richardsa.

3. WOODY ALIEN @ Re, 18. maja
Jak patrzę na WA to się zastanawiam, czy to z populacją ogólnie jest coś nie tak, czy oni są jakimiś nadludźmi, no nie wiem?
Pamiętam, że miałam taki moment na tym koncercie, że musiałam sobie przypominać o tym, że mam oddychać.

4. ENABLERS @ Re, 21. września
Absolutnie każdy kto był kiedykolwiek na koncercie Enablers potwierdzi, że to piękne i przerażające doznanie. Polecam Enablers jeśli ktoś chce dostać porządnego kopa w dupę.

5. INTERPOL @ Coke Live 19. sierpnia
Jakby mi ktoś powiedział 10 lat temu, że będę pogować na Interpolu, pod samą sceną, w tłumie tysięcy ludzi, to bym, że się tak wyrażę, śmiechła.

6. LOW @ Off Festival, Mysłowice
Pomimo krzyków publiczności „Ej zagrajcie mój ulubiony kawałek!!!”, absolutnie magiczne przeżycie.

7. PRIMAL SCREAM @ Off Festival, Mysłowice
“Screamadelica” i największe hity: większość kapel by sprzedała dusze za taki set.

8. THE JON SPENCER BLUES EXPLOSION @ Primavera Sound Festival, Barcelona
Przyznaje się bez bicia, ten zespół jest na liście głównie przez nogi Jona Spencera. Gdybym miała robić listę nóg roku, to byłoby pierwsze miejsce.

9. TRES B. @ Żaczek, 14. stycznia
Jest coś niezwykle uroczego w tym zespole.



Kategoria specjalna RZYGAM JUŻ WAMI ALE WCIĄŻ WAS KOCHAM
1. BAD LIGHT DISTRICT @ pół Polski
/długo długo nic/
427. SHELLAC @ Primavera Sound Festival, Barcelona
428. IMMANU EL @ Łódź Kaliska, 21. marca



Nagroda specjalna NAJMILSZY CZŁOWIEK ROCKU: Doug Scharin (Enablers).
Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję przytulić perkusistę Enablers, zróbcie to.



NAJMNIEJ DOBRE KONCERTY ROKU

1. ANIMAL COLLECTIVE @ Primavera Sound Festival, Barcelona
Nie kumam tego zespołu. A na festiwalu, w tłumie tysięcy gadających ludzi, to już w ogóle nie kumam. No zabijcie mnie, nie kumam.

2. MORRISSEY @ Studio, 22. lipca
Strasznie. Mi. Się. Nudziło.

3. THE KOOKS @ Coke Live, 19. sierpnia
To było do przewidzenia.

4. LIARS @ Off Festival, Mysłowice
Kiedyś was lubiłam. Potem zobaczyłam was na żywo.

5. WARPAINT @ Primavera Sound Festival, Barcelona
Po raz ostatni powtarzam: gdyby to nie były laski mało kogo by ten zespół obchodził.



Kategoria KONCERTOWY TRZYMOKCIUK NA PRZYSZŁY ROK
1. THE SECRET MACHINES
/długo długo nic/
738. ELECTRIC FLOWER
739. BLACK KEYS
740. GIRLS
741. TAME IMPALA

Pierwszy teledysk



"This film, known as The Dickson Experimental Sound Film, is the first known film with live-recorded sound. The film features William Dickson playing the melody “Song of the Cabin Boy” from the light opera “The Chimes of Normandy“, composed by Robert Planquette in 1877.
The two men dancing are likely to be employees at Edison’s studio – the Black Maria. The lyric of the song they are dancing to describes life at sea without women."


Tymczasem, w XXI wieku...


...DAFUQ??

niedziela, 25 grudnia 2011

Świąteczny prezent od itsjustrnr i Jazzowego Alchemika

Bartek Adamczak, aka Jazzowy Alchemik, o piosenkach świątecznych wie conajmniej tyle co o jazzie. Tutaj, specjalnie dla naszych czytelników, prezentuje swoje ulubione świąteczne piosenki.
Odwiedźcie Alchemika na http://www.jazzalchemist.blogspot.com/


Z najlepszymi świątecznymi życzeniami niniejszym christmasowe propozycje Jazzowego Alchemika

1.
Choćby nie wiem jak świat do przodu zapierniczał, są rzeczy, które się nie zmieniają. Pewne stałe rzeczywistości. Podatki, Windows się tnie, studenci są biedni, a barszcz czerwony jest czerwony. Święta to właśnie taka reguła, co roku to samo, po dwóch dniach się już zaczyna nudzić, ale jak tylko się skończą to chciałoby się przeskoczyć następne 11 miesięcy. Święta to taki tygodniowy Neverland, powrót do czasów dzieciństwa.
A cały ten wstęp po to, żeby Muppety mogły zaśpiewać, że „Christmas is coming”. Kto się nie uśmiechnie przy tej piosence ten muł.


pomysł drugi na powrót do dzieciństwa to fragmenty z klasycznej płyty Vince Guaraldi Trio „Charlie Brown Christmas”. Czyż Snoopy nie jest cudowny?


2.
Jeżeli ktoś chce mieć jedną płytę świąteczną, to nie ma lepszego wyboru niż Ella życząca swingujących świąt. Ponadczasowa perła, Ella Fitzgerald w wielkiej formie, kapitalne aranże, cudowne piosenki. Takie jak ta:


3.
Wiadomo, w Stanach jest wszystko. Nie może też zabraknąć świątecznego bluesa. Kluczem do bluesa jest słówko „baby”. Kluczem do Christmas jest Merry. Stąd więc „Merry Christmas Baby” tutaj w wykonaniu Raya Charlesa (wersje B.B. Kinga czy Ottis Reddinga równie godne polecenia).


Świąteczną płytę znajdziecie w każdym gatunku muzyki. Tu jeszcze przykład rock'n'rollowy:


A tutaj coś bardziej alternatywnego



4.
Swięta to czas pokoju i pojednania.

Tu na temat pokoju


Tu, poniekąd, na temat pojednania


5.
Ten zespół tu by się zapewne nie pojawił, gdyby nie sugestia właścicielki bloga. Mniejsza, bo She & Him są uroczy, słodcy, bezpośredni, retrofajni i beztroscy. Zwłaszcza jak pojawia się słowo „giddyup”. Spadł w końcu śnieg więc na sanki jest szansa.


6.
Świąteczne piosenki można nie tylko śpiewać. Można je też cudownie zagrać.
Przykładem tenor Dextera Gordona solo:


Duet bas – saksofon (Paquito D'Rivera) w jednej z najpiękniejszych kolęd angielskich (uwaga – kolęda to nie to samo co piosenka świąteczna).


7.
Nie posiadam dokładnych statystyk ale szacuje, że 90% piosenek świątecznych jest albo o pogodzie albo o Santa Clausie. Santa Claus rządzi na dzielni, wszyscy na niego czekają, nosi worek. Z piosenek można się o Santa wiele dowiedzieć. Proponuję kilka pozycji:

Nadchodzący Santa dla tych co się oldchoolowego disco nie boją

(większa dawka oldschoolu tutaj http://www.youtube.com/watch?v=4c8EuwzgcpI)

Swingujący z gracją Santa biega z workiem na plerach


Santa jest podrywany


Santa jest funky i rządzi na dzielni


8.
Jako, że się słowo rzekło teraz piosenki o pogodzie.

Bo w święta powinno być biało.

Bo żeby było biało musi spaść śnieg. Przy okazji polska perełka w zestawie. Kapitalna, odważna aranżacja klasyka.

I znowuż niecodzienna, rozmarzona wersja klasyka. Bo w święta powinno być zimowo.


Jak zimowo to zimno, a dodatkowo sporo imprez jest potem więc też i tanecznie.


9.
Prawdopodobne, że najbardziej ograną świąteczną piosenką jest Świąteczna Piosenka czyli Christmas Song. Prawdopodobnie nikt nie spodziewał się, że John Zorn nagra płytę z piosenkami świątecznymi. I nikt nie spodziewał się, że zagra te piosenki ładnie. Ot taka przewrotność - zaskakujący brak zaskoczeń na tej płycie. Elegancja i szyk i generalny smoking ale jednak Mike Patton śpiewający „Although it's been said many times, many ways. Merry Christmas to You” czaruję. Nawet jeśli jest trochę smętnie.


Do życzeń wyśpiewanych przez Mike'a Pattona (a wcześniej przez wszystkich po kolei od Franka i Elli poczynając) się dołączam

czwartek, 22 grudnia 2011

Bubble Pie "Fast cars"




Przedstawiam wam kozacki klip do kawałka jednego z moich nowych ulubionych zespołów, Bubble Pie z Krakowa. W skład zespołu wchodzi basista Łukasz Lembas znany z Bad Light District (i nielicznym z TELE), gitarzysta i krzykacz Maciek Kozłowski znany z 10 000 Szelek, i perkusista Wojtek Kurek, znany z tego, że jak gra, zakrzywia się czasoprzestrzeń.

Pan Kozłowski zgodził się udzielić odpowiedzi na parę nurtujących mnie pytań, głównie na pytanie, dlaczego w teledysku jest psem z megafonem zamiast głowy:
"Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego jestem psem, jakoś tak wyszło, że Sebastian musiał stworzyć postaci od strony ich roli i charakteru w teledysku, pomysł na teledysk powstał w okresie kiedy Bubble Pie cały repertuar sprzedawał na koncertach przez megafon, to miała być nasza identyfikacja co oczywiście zweryfikował czas. Sebastian skojarzył megafon i ogranicznik pola widoczności jaki się czasami zakłada psom, żeby nie reagowały nadpobudliwie na bodźce wzrokowe. Druga wersja może być taka, że to wynik klątwy jednej z moich sąsiadek o której jeszcze w zalążkowym projekcie Dejot Kozi zaintonowałem tekst "babcia wie, babcia jest psem". Moja sąsiadka była starą zrzędą i ciągle coś bluzgała w kierunku balkonu na którym paliliśmy papierosy, a że nic nie ginie w naturze, więc wróciła do mnie moja własna śpiewka, zostałem psem."



"Przez jakiś czas jeszcze będziemy się jarać teledyskiem do "Fast Cars", który jest kawałkiem z EP-ki "Funny Worries" otwierającej nam drogę do klubów, ale już po nowym roku rzucimy garść informacji na temat debiutanckiego albumu. Chwilowo milczymy na ten temat, bo lubimy się chwalić jak już jest wszystko dopięte. Nigdy nie kumałem dlaczego premiery płyt są tak odwlekane, a powód jest prosty, komuś puszczają nerwy i zamiast dopracować sprawę wysyła informacje przed czasem i potem już lawinowo się sypie. Niech tylko nikt nie myśli, że nie jesteśmy podekscytowani. Jesteśmy, tylko zachowujemy to dla siebie."


Jak powstawał teledysk?
Za teledyskiem stoi dwoje ludzi Sebastian Komorowski oraz Michał Ambroży. Właściwie całość wynikła z przypadku albo przeznaczenia, czytelnicy mogą sobie wstawić tu odpowiednią wersję w zależności od własnych wyobrażeń na temat świata. Sebastian potrzebował pretekstu żeby się dobrze obronić na uczelni gdzie studiował grafikę, a że jest znajomym z Wattzem basistą naszym i tuzina innych krakowskich kapel, to w jakiś oczywisty sposób zabrał się za teledysk dla Bubble Pie, na co zareagowaliśmy oczywiście pełną podjarką. Spotkaliśmy się raz czy dwa, żeby omówić kierunek. Sebastian pokazywał całe scenopisy, my oczywiście kiwaliśmy głowami, bo wszystko nam się podobało. Poszło kilka wersji roboczych i praktycznie tuż przed koncertem na tapczanie pokazał wersję ostateczną. Siedział nad tym kilka miesięcy i jesteśmy pod autentycznym wrażeniem wysiłku jaki włożył razem z Michałem w ten teledysk.


Dlaczego warto polubić Bubble Pie? Jak wiadomo nie można lubić wszystkiego.
Warto nas lubić z kilku powodów, po pierwsze muzycznie staramy się ponosić ryzyko i wierzymy w to, że eksperyment bez dobrej melodii i vice versa jest płaski. Po drugie jak każdy zespół na dorobku mamy teraz wiele energii i sporo do przekazania szczególnie jeśli chodzi o koncerty, bo płyty jak wiadomo nagrywa się, puszcza w świat i traci nad nimi kontrolę. Potem już każdy słuchacz robi z takim materiałem to co chce, ignoruje, katuje na śmierć, albo zapomina komu dany krążek pożyczył a zespół nie ma na ten temat nic do gadania. A występy na żywo to jest zawsze wielka zagadka i tu już dużo zależy od muzyków. Niby powiela się pewne scenariusze, ale to są zawsze wariacje na temat, za każdym razem jest inna energia inne momenty triumfu, inne sytuacje wpadek, jak w życiu. Tylko od kapeli zależy, czy potrafi zrobić ze swojego koncertu fascynującą opowieść na wieczór czy zanudza słuchacza warsztatem albo jego kompletnym brakiem z przekonaniem o tym, że na warsztacie można oprzeć występ. A tu figa z makiem.

Czytelnikom its... życzymy oczywiście, żeby nie zmarnowali wolnego czasu związanego ze świętami i żeby przepieprzyli go na na to, na co tylko mają ochotę:)

środa, 21 grudnia 2011

Prawda o gitarach




a gbyby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości...

"How the Universal-EMI Deal Will Change the Music Industry" na rollingstone.com

Jedna firma będzie kontrolować ponad 1/3 wydawnictw muzycznych. Jak to wpłynie na branżę? Poczytajcie w tym artykule na rollingstone.com


A little more than a decade ago, there were six powerful major labels. Now, with the sale of EMI's recorded-music division – home to the Beatles, Pink Floyd, Coldplay and Katy Perry – to Universal Music Group for $1.9 billion, the record industry will be reduced to just three. (...)

"It's going to be damaging in the end," says a veteran major-label executive. "There's going to be another whack-down of artist rosters. It happens again and again. How can artists and their managers fight for priority attention? It's tough."

EMI is the latest victim of a decade of severe record-industry contraction. Labels peaked in 2000, selling more than 785 million albums, but Internet piracy and the shift from high-profit CDs to low-profit digital singles have forced thousands of label layoffs and drastic artist-roster cuts. At the same time, new power centers have emerged in the music business, including Live Nation, the concert behemoth that merged with Ticketmaster last year; Apple, which has grown into the biggest music retailer; and a new generation of do-it-yourself artists, from Radiohead to Wilco, who have left the majors behind.

How the Universal-EMI Deal Will Change the Music Industry

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Wywiad z Kaseciarzem


Portret Kaseciarza "Kaseciarz z Małopolską w tle", autorstwa Kaseciarza



W przededniu środowych aż dwóch koncertów projektu Kaseciarz (19.30 w ramach Wieczoru na Tapczanie, później solowo w Pięknym Psie) prezentujemy rozmowę It's Just Rock'n'Roll z Maćkiem Nowackim.


Opowiedz naszym czytelnikom parę słów o sobie w ramach wstępu, jak się nazywasz, ile masz lat, jaki masz pesel etc. Ja wiem o tobie już że masz imponującą futrzaną czapkę i często gubisz różne rzeczy.

Mam na imię Maciek, 184 cm wzrostu, rozmiar buta 45, lub 46 (w zależności od numeracji), pesla nie pamiętam. Pochodzę z Nowego Sącza i obecnie jestem zakotwiczony w Krakowie. Czapkę posiadam, ostatnio przestałem być posiadaczem części mojego sprzętu. Aha i gram sobie w wolnych chwilach.


I to nas bardzo cieszy. To że grasz, nie rozmiar buta. Wszyscy o tobie mówią ostatnio w mieście... Jak się z tym czujesz? Wspominałeś że dziwnie oglądać swoją mordę na jutubie. Masz dość pozytywną reckę na Porcysie, wiele ludzi by się dało za to pociąć...

Jeśli chodzi o moją mordę, to rzeczywiście ciężko to oglądać, od zawsze tak miałem, w zerówce miałem kasetę vhs z jakimś przedstawieniem szkolnym, na którym byłem czarodziejem. Na szczęście mój brat to zmazał przypadkiem nagrywając na to wrestling.

A co do recki, to nie czuję jakiegoś specjalnego lansu z tego powodu, bardzo mnie cieszy jakakolwiek miła reakcja na moją muzykę i na swój profil wrzucam jakieś profesjonalne publikacje jak i od prywatnych bloggerów, którzy się zajarali surfem. A połowę z rzeczy z którymi jestem porównywany na Porcysie musiałem wrzucić w Google, bo nie słuchałem tego nigdy.


Ale czujesz nadciągającą sławę czy raczej nie wiesz o co chodzi?

Jeśli byłbym sławny przez moje granie to byłoby bardzo przyjemnie, ale ja dopiero jestem na początku jakiejkolwiek drogi tak naprawdę. Chociaż nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć moją focie na pudelku pewnego dnia.


Skąd pomysł na surf rocka i muzykę psychodeliczną? Większość młodych polskich artystów wylicza w inspiracjach raczej Joy Division i The Cure, a ty wyskakujesz z takimi dziwactwami...

I w tym miejscu można przytoczyć polskie porzekadło: "czym skorupka za młodu cośtam cośtam", bo to co nagrywam to tak naprawdę powrót do muzyki której słuchałem jak byłem młodym, prężnym, otyłym chłopcem. Pierwsze rzeczy jakie słuchałem to jakaś wielokasetowa kompilacja pt. "Crime Stories", która nie miała nic wspólnego z serialem. Był to chwyt marketingowy, by z 5 kaset wypełnić numerami z lat 50 i pierwszej połowy 60. I to było nawet przed fazą Metalliki, którą każdy muzyk gdzieś zaliczył po drodze.


Opowiedz coś jeszcze o swoich inspiracjach muzycznych, wydają się ciekawe i bliskie mi. Czego słuchałeś jako otyły szczyl?

Te numery, które katowałem wtedy to były single Little Richarda, Chucka Berry, "Wooly Bully" Sam The Sham & The Pharaohs, "Surfin' Bird" The Trashmen, "Tequila" The Champs, no i "Sleepwalk" Santo & Johnny. Super numer. Głównie te numery, ciężko było przewijając na nie trafić, bo były porozrzucane na różnych kasetach. No i na równi z tym słuchałem Queen. Gdy byłem starszy i przebrnąłem przez trash metal zacząłem się interesować Hendrixem i japońskimi zespołami, głównie Les Rallizes Denudes i to co było nimi inspirowane.


Przejdźmy do płyty. Jak powstawała ? Skąd twoje brzmienie? I o co chodzi z okładką i tytułem?

Założeniem płyty było zrobieniem jej za darmo, akurat tak się złożyło że mam miejsce prób, które udostępnione jest mi w zamian za dzielenie się moim sprzętem z innymi grupami, które tam grają. Jako że pieniędzy nie posiadam wiele, więc całość była nagrywana na tym co tam jest, czyli jakiś stary mikser plus najprostszy mikrofon i tyle. Wszystko rejestrowane na darmowych programach dostępnych w necie. Generalnie chciałem pokazać, że przeciętny Kowalski może przyjść z ulicy i zrobić to samo. Jeśli chodzi o tytuł, to powstał on na samym początku pracy nad albumem, wydał mi się idealnie głupi. A okładką jest zwykły clipart. Niestety nie umiem pracować z kompem, więc rozciągnąłem i nieporadnie pomalowałem w paincie, ale ładnie nawet wyszło.


Skąd pomysł żeby dać płytę za darmo do ściągnięcia? Nie chciałeś wydać tego fizycznie?

Skoro za darmo nagrywałem to i wydam za darmo, ale jest pomysł żeby wydać to na nośniku fizycznym. Za czas niedługi nastąpi pierwszy rzut, mam nadzieję że fajnie to wyjdzie.

Czyli jednak będzie wydanie fizyczne?

Jednak tak, jednak będzie. Trochę się przy tym napracuję, ale myślę że będzie warto.

Czyli twoje autorskie wydanie?

Tak, ja jestem taką Zosią-Samosią, każdy egzemplarz będzie robiony moimi ręcami i moimi palcyma.

A jak to będzie można zdobyć?

Być może założę sobie konto na allegro wreszcie, myślisz, że to dobry pretekst?

Zdecydowanie. Jesteś zadowolony z płyty? Nagrywałeś ją prawie samodzielnie.

Jestem bardzo zadowolony z płyty, inaczej bym jej nie ujawniał. Ale sam bym zdecydowanie tego nie dokonał, pomoc Michała Naroga, który grał na perkusji w niektórych numerach okazała się bezcenna. Bo przyjemniej jest grać z żywym człowiekiem, a nie automatem.

Jesteś po pierwszym koncercie, jak wygląda przekładanie płyty na materiał live?

Akurat bardzo fajnie się te numery gra na żywo, ale trzeba cisnąć by były jeszcze fajniejsze.

Bo na żywo widzimy Kaseciarza w poszerzonym składzie...

Akurat koncert stwarza sytuacje, gdzie niektóre utwory są kompletnie przebudowane i to jest cała frajda w tym, nie chciałbym wszystkiego tak samo grać. Oprócz Michała na perkusji ostatnio na basie grał Kuba Nowara - zdolny młodzian. Z Kubą mamy improwizowany noise-drone-duet o nazwie Vasana, dobrze się odczytujemy w improwizacjach.

W środowy wieczór grasz aż dwa koncerty w Krakowie. Kiedy będzie cię można zobaczyć poza Krakowem?

Tego na razie nie wiem, z pewnością nowy rok przynosi nowe nadzieję i uda się zorganizować fajną trasę po Polandzie.

Właśnie, jakie są twoje plany i marzenia na nowy rok? Tudzież obawy i paranoje.

Na pewno będzie granie granie granie granie granie granie i jeszcze raz granie z kompletnie prywatnych marzeń chciałbym wystąpić na Off Festiwalu, bo już od 5 lat tam jestem i mam dość rozbijania się w namiotach. Chcę hotel i catering.

Życzę Ci oczywiście tego hotelu i cateringu. I ostatnie pytanie. Jakie 3 płyty zabrałbyś ze sobą na bezludną wyspę? /tu następuje półgodzinna cisza/

Na pewno pierwszą płytę Ramones bym zabrał, bo zawsze ją słucham jak mam dość przekombinowanej muzyki. Pewnie bym też zabrał Coachwhips - Bangers vs Fuckers. Płyta trwa 15 minut i nie trzeba więcej. i ostatnia. ostatnia to Krzysztof Klenczon i Trzy Korony - płyta która brzmi jak spotkanie facetów w knajpie, są szanty, są ballady, jest psychodela i jest hard rock, który Klenczon miał w paluszku.

Dziękuję, to było moje ostatnie pytanie.

Dziękuje, to była moja ostatnia odpowiedź.

Chyba że chciałbyś jeszcze coś ważnego, głupiego bądź abstrakcyjnego przekazać mojej małej acz wysokiej jakości grupie czytelników?

Chciałbym wszystkim ukochanym fanom oraz czytelnikom tego wysokiej jakości bloga przekazać, że bardzo mi jest przyjemnie.

10 płyt na bezludną wyspę



Które 10 płyt zabrałbyś ze sobą na bezludną wyspę? To pytanie BBC postawiło ogromnej ilości artystów. O swoich ulubionych albumach opowiadali m.in. Jarvis Cocker, Morrissey, Roger Waters, Brian Eno i Gene Pitney. Posłuchajcie fragmentów audycji BBC Desert Island Discs.

BBC Radio: Desert Island Discs by ThatEricAlper

niedziela, 11 grudnia 2011

50 lat muzyki pop




jakby jeszcze ktoś miał wątpliwości o czym są te piosenki z radia.



FIFTY YEARS OF POPULAR SONGS CONDENSED INTO SINGLE SENTENCES


BY MARC HAYNES

- - - -
The Beatles, “I Want to Hold Your Hand”

I want to do it with you.

- - - -
Marvin Gaye, “Let’s Get It On”

I want to do it with you.

- - - -
Led Zeppelin, “Whole Lotta Love”

I want to do it with you.

- - - -
James Blunt, “You’re Beautiful”

I want to do it with you.

- - - -
Sir Mix-a-Lot, “Baby Got Back”

I want to do it.

- - - -
Elvis Presley, “Hound Dog”

You’re doing it with everyone.

- - - -
R. Kelly, “I Believe I Can Fly”

I believe I want to do it with you.

- - - -
Patsy Cline, “Crazy”

I want to do it with you so much I’m going fucking nuts.

- - - -
Frank Sinatra, “Strangers in the Night”

I’m drunk and I want to do it with you.

- - - -
The White Stripes, “My Doorbell”

Using metaphor, I want to do it with you.

- - - -
Little Richard, “Good Golly Miss Molly”

I’m doing it with Miss Molly, and she’s totally into it.

- - - -
Duran Duran, “Rio”

I’d love to do that chick dancing on the sand.

- - - -
The Beatles, “Why Don’t We Do It in the Road?”

I’d like to do it with you right now.

- - - -
Carly Simon, “You’re So Vain”

We used to do it, but then you did it with someone else, and now I’m not going to do it with you, although I wish we were still doing it.

- - - -
Pulp, “Common People”

I once met a stuck-up European who wanted to do it with me.

- - - -
Radiohead, “Creep”

I’m filled with self-loathing, and, though outwardly I hate everything you represent, I want to do it with you.

- - - -
Kate Bush, “Wuthering Heights”

I’m an 18th-century fictional character and I want to do it with another 18th-century fictional character.

- - - -
Bob Dylan, “Blowin’ in the Wind”

The Man is currently doing it to you.

- - - -
Elvis Presley, “Jailhouse Rock”

Incarcerated men will on occasion do it with each other.

- - - -
Meat Loaf, “I Would Do Anything for Love (But I Won’t Do That)”

Hey! You won’t believe what this one chick said while I was doing it with her!

- - - -
Kings of Leon, “Sex on Fire”

I did it with you, and now it hurts when I pee.

- - - -
Céline Dion, “My Heart Will Go On”

Even your death has not stopped me wanting to do it with you.

- - - -
AC/DC, “You Shook Me All Night Long”

We did it yesterday.





www.mcsweeneys.net

sobota, 10 grudnia 2011

Środa na Tapczanie: Bad Light District, 10 000 Szelek, Bubble Pie i Kaseciarz. Wygraj se bilety!

Parę lat temu grupa moich krakowskich przyjaciół założyła portal tapczan.info




Tapczan jest szeroki - siadają na nim postacie historyczne, muzyczne, książki, filmy... Ostatnio trochę się zakurzył, dlatego aby symbolicznie uczcić nowe obicie, zapraszamy w środę do Rozrywek na Mikołajskiej.

Zagrają 4 świetnie okołorockowe kapele mniej lub bardziej związane z Tapczanem: Kaseciarz, Bubble Pie, 10 000 Szelek i Bad Light District.

Aby wygrać podwójną wejściówkę wystarczy strzelić odpowiedniego komenta na FB.


Wieczór poprowadząi: Aleksis Swedergerson i Babson Agson - szwedzkie diwy post- elektro.Bilety 15 zł.


///Kaseciarz///

Surf rock prosto z serca Małopolski nagrywany bez budżetu, rejestrowany przy pomocy darmowych programów, nagrywany w miejscu, w którym można grać za darmo. W Rozrywkach usłyszymy stronę A jego płyty. Stronę B wykona tego samego wieczora w Klubie Piękny Pies (dla osób które zechcą odwiedzić obydwie imprezy przewidzieliśmy promocje).
kaseciarz.bandcamp.com




///Bubble Pie///

Trio zagrało swoją pierwszą próbę 1 maja 2010 roku, dlatego są tacy pracowici. W 2011 roku zagrali 25 koncertów w całej Polsce m.in. u boku NoMeansNo, czy Ed Wood. Zespół na dniach wyjawi tajemnicę, którą dusi w sobie od pół roku.
bubblepieband.com




///10 000 szelek///

Znakomita okazja, żeby zobaczyć ten kaskaderski kwartet z nowym materiałem. Wcześniej wsławili się doskonałą ścieżka dźwiękową wykonywaną na żywo do wyreżyserowanego przez Waltera Ruttmanna filmu “Berlin. Symfonia wielkiego miasta” (1927). Teraz zespół bada dźwiękowe meandry kolonializmu, w podróży bez trzymanki.
10000szelek.com




///Bad Light District///

Soczyste połączenie czterech głów wykutych w tradycjach noise'u, indie i jazzu spięte klamrą wciągających opowieści fabularnych. Tuż przed wydaniem drugiego albumu, stąd zespół zaprezentuje tego wieczoru jeszcze stygnący materiał premierowy.
badlightdistrict.eu




Tapczan.info

Środowisko skupiające inicjatorów i obserwatorów życia kulturalnego. Inicjatywa zrodziła się w 2008 roku. Jej sztandarowym osiągnięciem jest wielowątkowy blog publikujący zapowiedzi, felietony, recenzje płyt, książek, filmów oraz materiały wideo rejestrowane podczas koncertów.

piątek, 9 grudnia 2011

10 płyt Lokisa (Turnip Farm)



W tym wydaniu "10 płyt" swoje ulubione wydawnictwa muzyczne prezentuje nam Marcin Lokś, niegdyś lider legendarnego w pewnych kręgach zespołu Blue Raincoat, teraz operator gitary w zespole Turnip Farm. Ich płytę All The Tangled Girls serdecznie polecamy.








1. Pierwsza płyta, którą kupiłem
Nie pamiętam co było pierwsze na 100%, bo na początku przygody z muzyką sporo przegrywałem z pożyczonych winyli i kaset na kasety stilon gorzów.
Było tam sporo metalu i punk rocka. Potem były prezenty, bo skąd mając 10-12 lat miałem mieć kasę? Pierwszą oryginalną czyli piracką kasetą jaką dostałem był Def Leppard Hysteria, tylko dlatego, że w sklepie wykupili Helloween:). Na winylu natomiast pierwsze za czym płakałem to był Kat - Metal and Hell. Zobaczyłem ją z tramwaju we Wrocławiu na wystawie księgarni ( "tato, to był pentagram?"). Te wszystkie rzeczy kupował mi tato. Sam jako pierwszą kupiłem bodaj Moskwę s/t na winylu, a zaraz potem pierwszą Armię - albo odwrotnie:)




2. Płyta, którą każdy powinien usłyszeć
Jest pierwszy dylemat. Powinienem wymienić Led Zeppelin czy The Beatles albo innych tuzów, ale wg mnie każdy powinien usłyszeć Nevermind Nirvany czy może Hendrixa? Przepraszam…

3. Płyta z najlepszą okładką
Pierwsze co przychodzi mi na myśl to Afghan Whigs Gentlemen, ale mogę się mylić. Świetne okładki trafiają się Dinosaur Jr. Generalnie jednak uważam, ze na okładkach powinny być czyjeś obrazy lub ładne kobiety. Coś w stylu epki Black Is The Color… Twilight Singers:)




4. Płyta najbardziej niedocenianego artysty
Rein Sanction - Mariposa. Kult! Gdy pierwszy raz posłuchałem tego materiału nie skumałem tego. Był to lekki chaos. I pewnie tak reaguje na początku wiele osób. Jednak po jakimś czasie odkryłem w tej płycie pokłady ukrytych pod gitarowym zgiełkiem wspaniałych dźwięków. Zdecydowanie niedoceniona płyta , niedocenieni artyści. Wielki band, gitarowy, około hendrixowy kunszt i klimat.




5. Płyta o posiadanie której nikt by mnie nie podejrzewał
Polanie - Polanie. Kapitalny album. No i jeszcze dodatkowo jako bonus: Kiss Dynasty, czerwony winyl. Henryk Górecki III Symfonia, ale już ich nie słucham:)




6. Płyta, która zainspirowała mnie do tworzenia muzyki
Metallica Master Of Puppets spowodował, że chciałem być w kapeli. Do dziś uważam, że to jeden z najlepszych albumów wszechczasów. Ale wtedy w 1986-87 rok, nie miałem z kim grać i nie miałem pojęcia na czym mógłbym to robić. Potem, gdy poszerzyłem muzyczne horyzonty - Fugazi 13 Songs, coś Nomeansno i Apatia - jakieś demo.




7. Płyta ulubionego rodzimego wykonawcy
Nie mam ulubionego rodzimego wykonawcy. Co do polskich płyt zbyt często wykazuję się daleko idącą tolerancją i obniżam barierki oczekiwań. Nie wiem dlaczego tak się dzieje.


8. Płyta, która zawsze poprawia mi nastrój
The Get Up Kids Something To Write Home About, ale ex-equo z soundtrackiem z filmu Reality Bites. Get Up Kids uwielbiam słuchać gdy obok mnie siedzi Pilara i prowadzi samochód i drzemy ryja "What became of everyone - i used to know!!!!!!" . A przy Reality Bites pzrypominają mi się studia, gdy sięgałem po puszkę kukurydzy i całą zjadałem na poczekaniu łyżeczką.




9. Płyta z najlepszymi tekstami
Wstyd przyznać, ale teksty jakoś nie stanowią dla mnie najważniejszej sprawy. Nie mam wczuwki w nie słuchając kapel zagranicznych, bo najważniejsza jest jednak muzyka. Kapel polskich, które mógłbym wyróżnić i śpiewają po polsku prawie nie ma:). Typując jedną płytę byłbym wysoce nietaktowny:) Może coś z tekstami Osieckiej jeśli już muszę…. A może Schizma z czasów, gdy teksty pisał Martin Eden - czyli wczesne lata 90-te.:)

10. Moje nowe odkrycie
Akurat chwyciłem ostatnio za solowe pierwsze płyty Justina Vernona. Już tam słychać nadciągający geniusz.





turnipfarm.pl

środa, 30 listopada 2011

Z cyklu "jaram się jak małe dziecko": Kaseciarz


Na zdjęciu: być może, ale prawdopodobnie nie, Wisła w Krakowie w listopadzie.



Zima została oficjalnie wykreślona z kalendarza! Światło nie kończy się o godz. 16. Ulice nie są szare i brudne. Smog w twoim mieście nie przekroczył dopuszczalnej normy pięciokrotnie.

Wszystko za sprawą Kaseciarza. Debiutancki album projektu Maćka Nowackiego "Surfin' Małopolska" przynajmniej na czas słuchania przenosi cię na skąpane w słońcu plaże Kaliforni czy Florydy.




Jak taka płyta powstała w Krakowie nie zrozumiem nigdy. Nie wiem z jakiego równoległego świata jest Kaseciarz, ale bardzo chcę tam pojechać na wakacje. "Surfin' Małopolska" (sam tytuł zwalił mnie z kanapy) to album pękający w szwach od przybrudzonych, maniakalnie melodyjnych kawałków, który jednak pod koniec rozprzestrzenia się na bardziej eksperymentalne, psychodeliczne tereny. Najbliższe porównanie dla Kaseciarza to zespół Girls nagrywający płytę na telefon komórkowy, ale trudno sobie wyobrazić żeby nawet oni stworzyli coś tak chwytliwego jak choćby "Warsaw, Indiana". Wszystko w "Surfin' Małopolska" zwala z nóg: począwszy od samej koncepcji przeniesienia surf rocka na grunt rodzimy, poprzez genialny zmysł melodyczny Kaseciaka, jego gitarowe szaleństwa, ostatnie parę kawałków na płycie, które może nie zwalają z nóg jak wcześniejsze, ale zdradzają, że Maciek Nowacki ma w głowie więcej niż dziewczyny w bikini, morskie fale i drinki z palemką. Nie potrafię się od tej płyty uwolnić, mam ochotę podzielić się nią z każdą napotkaną osobą, mam wrażenie, że jeśli kiedykolwiek będę przechodzić obok salonu tatuażu w stanie wskazującym, następnego ranka obudzę się ze słowem "Kaseciarz" wpisanym w duże czerwone serce na jakiejś mało publicznej części ciała.

Z rozmowy, którą odbyłam z Kaseciarzem po jego pierwszym koncercie w zeszły piątek, przeprowadzonej w partyzanckich warunkach i w partyzanckim stanie, dowiemy się, że inspirują go m.in. "Little Richard, rock'n'roll, Ścianka bardzo, muzyka japońska, muzyka psychodeliczna..." O płycie mówi tak:
"Materiał ukazał się 11 listopada 2011 roku w sieci i jest dostępny do ściągnięcia za darmo. Album był nagrywany na sprzęcie i w miejscu, które jest ogólnodostępne dla każdego za darmo. Rejestrowany był na darmowych programach od czerwca do końca października 2011r. w Krakowie. Styl muzyki, z racji metod rejestracji to dziadostwo rock, lub dziadostwo surf, lub też surfrock małopolski. Wszystkie utwory oprócz jednego są instrumentalne. Są głośne. Większość krótkie, mniej długich. Trochę utworów z żywą perkusją, trochę z automatem, dwa bez bita w ogóle."


Ściągnij "SURFIN' MAŁOPOLSKA" na KASECIARZ.BANDCAMP.COM

Fragment pierwszego koncertu projektu Kaseciarz, 25. listopada przy Dietla 44 w Krakowie




Kaseciarz na FB

poniedziałek, 21 listopada 2011

Kobiety w branży muzycznej - reportaż

Ruszają prace nad moim projektem o kobietach w polskiej branży muzycznej.



W ciągu następnych kilku tygodni będe rozmawiała z artystkami, dziennikarkami, organizatorkami koncertów, fankami muzyki i w ogóle każdym kto nosi spódnice i wieloma innymi ludźmi.

Spróbuję zastanowić się wraz z wami nad paroma ciekawymi kwestiami które wraz z szybko zmieniającym się światem rozrywki stają się coraz ważniejsze, niezależnie od tego, czy jesteś fanem, artystą czy branżowcem.


Czy kobiety rozumieją muzykę inaczej niż mężczyźni?

Skąd bierze się przewaga facetów w branży?

Jakie jest podejście muzyków do koleżanek po fachu?

Czy wygląd ma dla kobiety w branży większe znaczenie niż dla mężczyzny?

Czy dyskryminacja stanowi poważny problem?

Jak będąc kobietą rozsądnie kierować swoją karierą w świecie muzyki?



Dotkniemy też na pewno jednego z najgorętszych ostatnio tematów - fenomenu Anny Gacek.

Efektem końcowym będzie, mam nadzieję, ciekawy i wyczerpujący reportaż w formie serii artykułów.


Najważniejszym celem tego projektu jest oddanie głosu WAM. Dlatego zapraszam każdego (niezależnie od płci i roli w branży) kto chciałby się wypowiedzieć, zadać pytanie, rzucić anegdotą, luźną myślą, zdjęciem, linkiem, cokolwiek, o korespondencję na adres


itsjustrnr@blogspot.com


Wszelkie głosy są mile widziane i zostaną uwzględnione przy tworzeniu artykułu. Zaczynamy!

PS I żebyście nie odeszli od komputera myśląc że ktoś zhakował mi bloga (w końcu powiało poważnością), oto porcja feministycznego lolkontentu:

środa, 16 listopada 2011

Jak mówić "nie"

Jeśli jesteś w zespole, a nie odniosłeś jeszcze spektakularnego sukcesu, to pewnie zastanawiasz się co robisz źle.

Możliwe, że tak bardzo czekasz na okazje, że twoją standardową odpowiedzią na wszystkie propozycje jest "tak". O tym, jak rozsądnie kierować swoją karierą, i o tym, że mówienie "nie" może przynieść lepsze efekty niż zgadzanie się z góry na wszystko, pisze na swoim blogu Nick Moreton:



Ever wonder why your band only ever plays shitty gigs? It's because you keep saying yes to shitty gigs.

Let me rewind.

I was in a band from the age of 18-24, and during that time we were trying to "make it". We said yes to everything. Gigs, record deals, putting on gigs for other people, the list goes on. I can't think of one single instance where we said no.

You want to know where that got us? Nowhere. Worse than that, it cost us easily £1000+ in travelling costs for gigs, and specifically £1500 (naively) paid to a record label to fund the "manufacturing" of 500 CDs on a "pressing and distribution" deal. I could write a book on the utter bullshit involved in that deal, which was effectively a scam aimed to take money from young bands, lots of them, for about 5 years. The label in question is now under new management, and I have no idea if the practice still takes place, so I won't name them.

But I digress. Saying 'Yes' all the time got us precisely shit all. In fact, it directly led to us splitting up. (...)


The point is this. If you agree to everything you are offered, then you are devaluing what you do. You are a musician who is pouring your life in to your music. If somebody wants to do something with that music then they should damn well have to convince you that it is in your best interests before you agree.

You don't have to be a dick about it either. You have the right to ask questions and be honest with the people that you are talking to. If they don't respect that then you were right to ask those questions and they should be avoided like the plague.

Change your default setting to 'no'. Wait to be convinced. Do things on your terms.



"Learn to say no" na nickmoreton.posterous.com

Electric Flower "Electric Flower" EP

"However, just to give you an idea… If Jane's Addiction, The White Stripes, and Mastodon took acid together and jammed, you'd have one-tenth of the trippy brilliance that is Electric Flower." (artistdirect.com)



Na purevolume.com możecie posłuchać efektu współpracy dwóch genialnych muzyków.

Josh Garza to perkusista Secret Machines, znany także ze współpracy z m.in. Johnem McBainem oraz ze swojego prostego acz efekownego stylu gry, budzącego skojarzenia z Johnem Bonhamem i tętentem kopyt koni Czterech Jeźdźców Apokalipsy.

Imaad Wasif szerszej publiczności jest znany przede wszystkim ze współpracy z Yeah Yeah Yeahs, ale także z działań w zespołach takich jak Lowercase czy Alaska!. Gitarzysta ma na koncie trzy albumy solowe, z którego ostatni, "The Voidist", polecamy gorąco.

Owoc ich wspólnej pracy to imponująca trzypiosenkowa epka, z hipnotycznymi wokalami (które, i to musi zostać napisane, niesamowicie przypominają Jeffa Buckleya), dramatycznymi gitarami i bębnieniem które ma wiecej wspólnego z burzą z piorunami niż tym co normalnie kojarzy się z graniem na perkusji.


Winylową epkę "Electric Flower" można nabyć na stronie narnackrecords.com za bardzo rozsądną cenę








Electric Flower na FB

wtorek, 8 listopada 2011

Drinkify pomoże ci dobrać alkohol do ulubionej muzyki

Nie żeby sprawiało mi to kiedykolwiek szczególny problem, ale pomysł jest zacny. W końcu kto normalny pije Żubra do muzyki Chopina.

Serwis drinkify.org pomoże Wam wybrać odpowiedni drink na tą wyjątkową noc sam na sam z ulubionym artystą, lub zasugeruje czym należy się znieczulić jeśli twoja lepsza połowa wciąż jeszcze słucha Klaxons. Nawet puści w tle muzykę i podpowie sposób podania.







Kultowe okładki w wersji kociej

Gdzieś na świecie jest geniusz, który robi takie rzeczy...









poniedziałek, 7 listopada 2011

Paula i Karol "Calling"

Najbardziej słodki, bezpretensjonalny i wesoły klip od czasu tego filmiku z kotkiem jadącym na żółwiu.

Polecamy całą płytę "Overshare", a jeszcze bardziej polecamy Paulę i Karola z przyjaciółmi na żywo.

"How to Fail at (Music) Blogging" na culturebully.com



Sama mogłabym popełnić taki artykuł, może nawet dłuższy, ale ten jest fantastyczny.

Chris DeLine ciekawie i z humorem tłumaczy, jak prowadzić możliwie najgorszego bloga. Przeczytałam, biorę sobie do serca, implementuję.



Never Stop Documenting
(...) Don’t know anything about a band? Don’t let that stop you from blogging about them as though you have an authoritative voice on the subject. And don’t stop with your experiences you’ve just had either, document experiences as they’re happening, or even better, document experiences that you haven’t even had yet. Sometimes in order to reaffirm your place in the blogosphere it’s important to serve as the window to what might be perceived as cool by others. (...)

"Networking"
(...) Certainly just because you’re tired of people link-spamming you, asking you for some sort of “coverage” or “support,” that doesn’t mean that you can’t still do the same: Spam for re-tweets, follows, votes, or simply to “inform” others about new “content” that you’ve blogged about.

Compromise Your "Content"
While blogging is essentially an easy and widely used method to broadcast opinion (and pictures of cats), don’t feel that you have to be clear about what your motivation is — to others or yourself. Is your blog a business first or is it a personal platform to share your opinions (and pictures of cats)? Is your blog a medium which you use to personally “help bands,” “support artists” or “promote good music” by illegally offering “sharing” free mp3s? Or is it about feeding a personal sense of self-esteem that you never really bothered exploring until the invent of Blogger?