poniedziałek, 12 grudnia 2011
Wywiad z Kaseciarzem
Portret Kaseciarza "Kaseciarz z Małopolską w tle", autorstwa Kaseciarza
W przededniu środowych aż dwóch koncertów projektu Kaseciarz (19.30 w ramach Wieczoru na Tapczanie, później solowo w Pięknym Psie) prezentujemy rozmowę It's Just Rock'n'Roll z Maćkiem Nowackim.
Opowiedz naszym czytelnikom parę słów o sobie w ramach wstępu, jak się nazywasz, ile masz lat, jaki masz pesel etc. Ja wiem o tobie już że masz imponującą futrzaną czapkę i często gubisz różne rzeczy.
Mam na imię Maciek, 184 cm wzrostu, rozmiar buta 45, lub 46 (w zależności od numeracji), pesla nie pamiętam. Pochodzę z Nowego Sącza i obecnie jestem zakotwiczony w Krakowie. Czapkę posiadam, ostatnio przestałem być posiadaczem części mojego sprzętu. Aha i gram sobie w wolnych chwilach.
I to nas bardzo cieszy. To że grasz, nie rozmiar buta. Wszyscy o tobie mówią ostatnio w mieście... Jak się z tym czujesz? Wspominałeś że dziwnie oglądać swoją mordę na jutubie. Masz dość pozytywną reckę na Porcysie, wiele ludzi by się dało za to pociąć...
Jeśli chodzi o moją mordę, to rzeczywiście ciężko to oglądać, od zawsze tak miałem, w zerówce miałem kasetę vhs z jakimś przedstawieniem szkolnym, na którym byłem czarodziejem. Na szczęście mój brat to zmazał przypadkiem nagrywając na to wrestling.
A co do recki, to nie czuję jakiegoś specjalnego lansu z tego powodu, bardzo mnie cieszy jakakolwiek miła reakcja na moją muzykę i na swój profil wrzucam jakieś profesjonalne publikacje jak i od prywatnych bloggerów, którzy się zajarali surfem. A połowę z rzeczy z którymi jestem porównywany na Porcysie musiałem wrzucić w Google, bo nie słuchałem tego nigdy.
Ale czujesz nadciągającą sławę czy raczej nie wiesz o co chodzi?
Jeśli byłbym sławny przez moje granie to byłoby bardzo przyjemnie, ale ja dopiero jestem na początku jakiejkolwiek drogi tak naprawdę. Chociaż nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć moją focie na pudelku pewnego dnia.
Skąd pomysł na surf rocka i muzykę psychodeliczną? Większość młodych polskich artystów wylicza w inspiracjach raczej Joy Division i The Cure, a ty wyskakujesz z takimi dziwactwami...
I w tym miejscu można przytoczyć polskie porzekadło: "czym skorupka za młodu cośtam cośtam", bo to co nagrywam to tak naprawdę powrót do muzyki której słuchałem jak byłem młodym, prężnym, otyłym chłopcem. Pierwsze rzeczy jakie słuchałem to jakaś wielokasetowa kompilacja pt. "Crime Stories", która nie miała nic wspólnego z serialem. Był to chwyt marketingowy, by z 5 kaset wypełnić numerami z lat 50 i pierwszej połowy 60. I to było nawet przed fazą Metalliki, którą każdy muzyk gdzieś zaliczył po drodze.
Opowiedz coś jeszcze o swoich inspiracjach muzycznych, wydają się ciekawe i bliskie mi. Czego słuchałeś jako otyły szczyl?
Te numery, które katowałem wtedy to były single Little Richarda, Chucka Berry, "Wooly Bully" Sam The Sham & The Pharaohs, "Surfin' Bird" The Trashmen, "Tequila" The Champs, no i "Sleepwalk" Santo & Johnny. Super numer. Głównie te numery, ciężko było przewijając na nie trafić, bo były porozrzucane na różnych kasetach. No i na równi z tym słuchałem Queen. Gdy byłem starszy i przebrnąłem przez trash metal zacząłem się interesować Hendrixem i japońskimi zespołami, głównie Les Rallizes Denudes i to co było nimi inspirowane.
Przejdźmy do płyty. Jak powstawała ? Skąd twoje brzmienie? I o co chodzi z okładką i tytułem?
Założeniem płyty było zrobieniem jej za darmo, akurat tak się złożyło że mam miejsce prób, które udostępnione jest mi w zamian za dzielenie się moim sprzętem z innymi grupami, które tam grają. Jako że pieniędzy nie posiadam wiele, więc całość była nagrywana na tym co tam jest, czyli jakiś stary mikser plus najprostszy mikrofon i tyle. Wszystko rejestrowane na darmowych programach dostępnych w necie. Generalnie chciałem pokazać, że przeciętny Kowalski może przyjść z ulicy i zrobić to samo. Jeśli chodzi o tytuł, to powstał on na samym początku pracy nad albumem, wydał mi się idealnie głupi. A okładką jest zwykły clipart. Niestety nie umiem pracować z kompem, więc rozciągnąłem i nieporadnie pomalowałem w paincie, ale ładnie nawet wyszło.
Skąd pomysł żeby dać płytę za darmo do ściągnięcia? Nie chciałeś wydać tego fizycznie?
Skoro za darmo nagrywałem to i wydam za darmo, ale jest pomysł żeby wydać to na nośniku fizycznym. Za czas niedługi nastąpi pierwszy rzut, mam nadzieję że fajnie to wyjdzie.
Czyli jednak będzie wydanie fizyczne?
Jednak tak, jednak będzie. Trochę się przy tym napracuję, ale myślę że będzie warto.
Czyli twoje autorskie wydanie?
Tak, ja jestem taką Zosią-Samosią, każdy egzemplarz będzie robiony moimi ręcami i moimi palcyma.
A jak to będzie można zdobyć?
Być może założę sobie konto na allegro wreszcie, myślisz, że to dobry pretekst?
Zdecydowanie. Jesteś zadowolony z płyty? Nagrywałeś ją prawie samodzielnie.
Jestem bardzo zadowolony z płyty, inaczej bym jej nie ujawniał. Ale sam bym zdecydowanie tego nie dokonał, pomoc Michała Naroga, który grał na perkusji w niektórych numerach okazała się bezcenna. Bo przyjemniej jest grać z żywym człowiekiem, a nie automatem.
Jesteś po pierwszym koncercie, jak wygląda przekładanie płyty na materiał live?
Akurat bardzo fajnie się te numery gra na żywo, ale trzeba cisnąć by były jeszcze fajniejsze.
Bo na żywo widzimy Kaseciarza w poszerzonym składzie...
Akurat koncert stwarza sytuacje, gdzie niektóre utwory są kompletnie przebudowane i to jest cała frajda w tym, nie chciałbym wszystkiego tak samo grać. Oprócz Michała na perkusji ostatnio na basie grał Kuba Nowara - zdolny młodzian. Z Kubą mamy improwizowany noise-drone-duet o nazwie Vasana, dobrze się odczytujemy w improwizacjach.
W środowy wieczór grasz aż dwa koncerty w Krakowie. Kiedy będzie cię można zobaczyć poza Krakowem?
Tego na razie nie wiem, z pewnością nowy rok przynosi nowe nadzieję i uda się zorganizować fajną trasę po Polandzie.
Właśnie, jakie są twoje plany i marzenia na nowy rok? Tudzież obawy i paranoje.
Na pewno będzie granie granie granie granie granie granie i jeszcze raz granie z kompletnie prywatnych marzeń chciałbym wystąpić na Off Festiwalu, bo już od 5 lat tam jestem i mam dość rozbijania się w namiotach. Chcę hotel i catering.
Życzę Ci oczywiście tego hotelu i cateringu. I ostatnie pytanie. Jakie 3 płyty zabrałbyś ze sobą na bezludną wyspę? /tu następuje półgodzinna cisza/
Na pewno pierwszą płytę Ramones bym zabrał, bo zawsze ją słucham jak mam dość przekombinowanej muzyki. Pewnie bym też zabrał Coachwhips - Bangers vs Fuckers. Płyta trwa 15 minut i nie trzeba więcej. i ostatnia. ostatnia to Krzysztof Klenczon i Trzy Korony - płyta która brzmi jak spotkanie facetów w knajpie, są szanty, są ballady, jest psychodela i jest hard rock, który Klenczon miał w paluszku.
Dziękuję, to było moje ostatnie pytanie.
Dziękuje, to była moja ostatnia odpowiedź.
Chyba że chciałbyś jeszcze coś ważnego, głupiego bądź abstrakcyjnego przekazać mojej małej acz wysokiej jakości grupie czytelników?
Chciałbym wszystkim ukochanym fanom oraz czytelnikom tego wysokiej jakości bloga przekazać, że bardzo mi jest przyjemnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz