poniedziałek, 25 sierpnia 2008
Wypędzenie Lata @ KN 23.08.08
środa, 20 sierpnia 2008
Live fast, die at 27
Odkryłam ciekawy artykuł dotyczący fenomenu który od dłuższego czasu nurtuje mnie i bardzo wielu moich przyjaciół. Oto fragment.
An unlikely number of young artists - particularly musicians - die aged 27, just as they reach their creative peak and become fully fledged adults.
It's the age when you realise that the first flush of youth is truly over; the age when you teeter on the cusp of real life; the age when young athletes reach their peak. 27, the doorway into adulthood, is a year imbued by history with a tragic resonance, nowhere more so than in the world of rock music where a scarily high number of “legends” have died aged 27, spawning the mythical “27 club”.
It came about in 1994 when Kurt Cobain, barely 27, shot himself in the head, his body pumped full of heroin and Valium. Twenty-five years earlier, Jimi Hendrix, Janis Joplin, Jim Morrison and Brian Jones had all died aged 27, the first three apparently from drug overdoses and Jones from an “accidental drowning” that to this day is shrouded in mystery and rumours of murder. There were plenty more too: for example, Robert Johnson, the Delta bluesman, who was poisoned, or Ron McKernan, the alcoholic Grateful Dead bassist.
Przeczytaj całość
tutaj.
Ponoć wychodzi też cała książka o tym zjawisku (www.the27s.com)
Udało ci się już przekroczyć magiczną dwudziestkęsiódemkę? Czy wszyscy muzycy którzy mogą się już czuć bezpieczni roztyją się, będą robić coraz gorszą muzę i zaczną wyglądać jak Keith Richards? Może byłoby lepiej gdyby Paul McCartney zginął x lat temu w jakimś tragicznym wypadku z udziałem kosiarki ? Czy tylko mnie to wszystko schizuje?
An unlikely number of young artists - particularly musicians - die aged 27, just as they reach their creative peak and become fully fledged adults.
It's the age when you realise that the first flush of youth is truly over; the age when you teeter on the cusp of real life; the age when young athletes reach their peak. 27, the doorway into adulthood, is a year imbued by history with a tragic resonance, nowhere more so than in the world of rock music where a scarily high number of “legends” have died aged 27, spawning the mythical “27 club”.
It came about in 1994 when Kurt Cobain, barely 27, shot himself in the head, his body pumped full of heroin and Valium. Twenty-five years earlier, Jimi Hendrix, Janis Joplin, Jim Morrison and Brian Jones had all died aged 27, the first three apparently from drug overdoses and Jones from an “accidental drowning” that to this day is shrouded in mystery and rumours of murder. There were plenty more too: for example, Robert Johnson, the Delta bluesman, who was poisoned, or Ron McKernan, the alcoholic Grateful Dead bassist.
Przeczytaj całość
tutaj.
Ponoć wychodzi też cała książka o tym zjawisku (www.the27s.com)
Udało ci się już przekroczyć magiczną dwudziestkęsiódemkę? Czy wszyscy muzycy którzy mogą się już czuć bezpieczni roztyją się, będą robić coraz gorszą muzę i zaczną wyglądać jak Keith Richards? Może byłoby lepiej gdyby Paul McCartney zginął x lat temu w jakimś tragicznym wypadku z udziałem kosiarki ? Czy tylko mnie to wszystko schizuje?
wtorek, 19 sierpnia 2008
New York Crasnals + Salvia Collective @ Kawiarnia Naukowa, sobota 23.VIII
info od Crasnali:
"Zapraszamy serdecznie na koncert New York Crasnals, wzbogacony o
planowane zgrzyty, komedianckie pomyłki, nieprzewidziane oczywistości
i złośliwość rzeczy martwych. Koncert będzie jednocześnie symbolicznym
rytuałem wypędzenia okresu letniego, który dzięki bogu i siłom natury zbliża się
ku końcowi...
Pojawią się nadspodziewani i nieproszeni goście jak również długo oczekiwani
i wypatrywani nieznajomi i 'znienackacze'.
Anonsowany na afiszach Salvia Collective to legendarny projekt artystyczno alpinistyczny
z tendencjami do histerii. Fascynuje ich teoria braku. W skład grupy wchodzą
postacie niezidentyfikowane, nadliczbowe oraz przypadkowi sprawcy.
Ich dewiza artystyczna ukryta jest w słowach "jak się nie ma co się lubi to się
lubi co się nie ma"
Niestety istnieje duże prawdopodobieństwo, że wogóle nie wystąpią.
O New York Crasnals napisano już wszystko więc pozostaje tylko zaprosić na
wieczór 23 sierpnia/sobota do Kawiarni Naukowej przy ulicy Jakuba 29.
Rozpoczęcie procesu wydobycia drogocennych dźwięków planowany jest
na godzinę 18:30, aczkolwiek czas jest względny więc warto być wcześniej,
na czas, bądź później. Opłata za uczestnictwo wynosi 7 złotych polskich."
ps. nie mam NIC wspólnego z tym plakatem
sobota, 16 sierpnia 2008
GDS in America
"Ekskluzywna" "fotorelacja" z "pracy" George Dorn Screams nad najbardziej oczekiwaną płytą od conajmniej ostatniej najbardziej oczekiwanej płyty!
GDS na Myspace
GDS na Myspace
czwartek, 14 sierpnia 2008
Babcia Zosia VS Michał Smolicki: "Obudziłem się w fontannie w spódnicy"
Dzisiaj pierwszy z mam nadzieję całej serii wywiadów pt
BABCIA ZOSIA VS GWIAZDY ROCK'N'ROLLA
W ramach tej nowatorskiej, ambitnej i beznadziejnie głupiej inicjatywy, moja własna, osobista babcia (lat 82), przygotowuje pytania do rozmów z naszymi ulubionymi Wiodącymi Przedstawicielami Polskiej Alternatywy.
Na pierwszy ogień poszedł Michał Smolicki, perkusista New York Crasnals. Wywiad jest, standardowo, nieautoryzowany i niecenzurowany, przeprowadzony przy użyciu innowacyjnego narzędzia progresywnie myślących dziennikarzy - gadu gadu.
Mary:gotowy?
Smoua: jem zupe ale spoko
to skończ bo sie pochlapiesz jeszcze. moja babcia by tego nie chciała.
skończe, 5 min oki? ładnie sie ubrałem do wywiadu i nie chce sie uwalić
no więc moja babcia chciałaby wiedzieć, czy granie daje ci satysfakcje i zadowolenie?
olbrzymią satysfakcje. zadowolenie czasami, jak wyjdzie gig. faktem jest że robie to TYLKO dla swojej satysfakcji. wogóle pierwsza płyta nyc powstała dlatego że nic dobrego długo nie wyszło. i musiałem sobie to sam nagrać.
a co z satysfakcją słuchaczy?
hmm.. słuchacz myślący po mojej linii zgodzi się i podzieli ze mną satysfakcją:) więc nie mierze w słuchacza a raczej w pewien ogólny poziom wrażliwości. orbite na której myśle krąży sporo umysłów
drugie pytanie od mojej babci. jak wyobrazasz sobie łączenie kariery z zalozeniem rodziny? (btw caly czas cytuje!)
ja nie prowadzę kariery więc nie widze konfliktu;) poza tym to nie jest żaden problem jeżeli założyłoby się ją z osobą o podobnych pasjach lub otwartą przynajmniej na jazdy tej drugiej strony. da sie zrobić.
ale jakbyś przypadkiem się obudził nagle i się okazało że sprzedales 20mln płyt i jesteś w połowie rocznej trasy po świecie, np
to miałbym nadzieję budzić się nagle z tą drugą osobą przy boku i kieszenią pełną mamony :) wiec problem nadal nie istnieje. pozatym co to jest roczna trasa...
w sensie że chcialbyś się obudzić w spodniach?
lepiej niż w spódnicy;)
zdarzało ci się?
tak. raz w bułgarii się obudziłem w fontannie w spódnicy.
iii mamy naglowek!!! chcesz rozwinąć?
głupio było bo kraj raczej mało zorientowany na emo kulture. foty z tego eventu są utajnione więc nie udostępnie [uprzedzając nastepne pytanie]
szit. następnym razem jak u ciebie będę zamknę cię w szafie i przeszukam mieszkanie
mam garderobe z kieckami w piwnicy. takie austriackie współczesne trendy...
kolejny naglowek! fantastycznie. wróćmy do tej bulgarii. to jakaś fajna impreza musiała być
to była trasa z gitarami wzdłuż morza czarnego.strasznie czerwstwe klimaty, studenckie. szkoda gadać. graliśmy bułgarskim karczkom covery U2 i zdupcaliśmy. jak masz na sobie spódnice i tone makijażu to nie jest wesoło.
no, wiem...
obciachem jest że to było nie tak dawno. nazywliśmy sie smoła and the johnsons
moja babcia chciałaby wiedzieć, jak łączysz muzykowanie z zarabianiem kasy? (bo te dwie rzeczy się wiadomo wykluczają:P)
zarabiam z grania oczywiście a pracuje dla przyjemności :]
dobrze to słyszec!
a tak serio to jak sie chce to sie da.. doba ma przecież sporo godzin. a sen to marnacja czasu.
i ostatnie pytanie od mojej babci. jaką widzisz przed sobą przyszłość?
jezuu. ja zawsze widzę teraźniejszość
generalnie niewiele ludzi widzi przyszlosc c'nie
przyszłości nie moge zmienić. a teraźniejszość lekko można modyfikować. narazie jest mi na tyle dobrze że pociągne to w przyszłośc na jakiś czas.
to zmodyfikujmy pytanie troszke, jakie są plany NYC na przyszlosc?
oo to brzmi lepiej
bo to moje
roczna trasa i góra mamony. nic innego hehe. już w tym tygodniu siadamy nad nowym materiałem. mamy sporo szkiców i trzeba to pospawać. w połowie października chcemy pograć po polsce znowu.
słyszałam plotki że dużym wpływem dla was był ostatnio zespół of montreal. nie mowiąc już o czesławie.
of montreal cenimy za kolorowe rajtuzy. a czesława za mundur (też nosimy czasem). fajnie zagrali też więc już wogóle bosko
nie?
n'ba! dobra, moja babcia nie ma juz więcej pytań. i gdyby tu była pewnie by podziękowała i zaproponowała kielona lub osiem.
ja dziękuje, pozdrów babcie
NYC na Myspace
BABCIA ZOSIA VS GWIAZDY ROCK'N'ROLLA
W ramach tej nowatorskiej, ambitnej i beznadziejnie głupiej inicjatywy, moja własna, osobista babcia (lat 82), przygotowuje pytania do rozmów z naszymi ulubionymi Wiodącymi Przedstawicielami Polskiej Alternatywy.
Na pierwszy ogień poszedł Michał Smolicki, perkusista New York Crasnals. Wywiad jest, standardowo, nieautoryzowany i niecenzurowany, przeprowadzony przy użyciu innowacyjnego narzędzia progresywnie myślących dziennikarzy - gadu gadu.
Mary:gotowy?
Smoua: jem zupe ale spoko
to skończ bo sie pochlapiesz jeszcze. moja babcia by tego nie chciała.
skończe, 5 min oki? ładnie sie ubrałem do wywiadu i nie chce sie uwalić
no więc moja babcia chciałaby wiedzieć, czy granie daje ci satysfakcje i zadowolenie?
olbrzymią satysfakcje. zadowolenie czasami, jak wyjdzie gig. faktem jest że robie to TYLKO dla swojej satysfakcji. wogóle pierwsza płyta nyc powstała dlatego że nic dobrego długo nie wyszło. i musiałem sobie to sam nagrać.
a co z satysfakcją słuchaczy?
hmm.. słuchacz myślący po mojej linii zgodzi się i podzieli ze mną satysfakcją:) więc nie mierze w słuchacza a raczej w pewien ogólny poziom wrażliwości. orbite na której myśle krąży sporo umysłów
drugie pytanie od mojej babci. jak wyobrazasz sobie łączenie kariery z zalozeniem rodziny? (btw caly czas cytuje!)
ja nie prowadzę kariery więc nie widze konfliktu;) poza tym to nie jest żaden problem jeżeli założyłoby się ją z osobą o podobnych pasjach lub otwartą przynajmniej na jazdy tej drugiej strony. da sie zrobić.
ale jakbyś przypadkiem się obudził nagle i się okazało że sprzedales 20mln płyt i jesteś w połowie rocznej trasy po świecie, np
to miałbym nadzieję budzić się nagle z tą drugą osobą przy boku i kieszenią pełną mamony :) wiec problem nadal nie istnieje. pozatym co to jest roczna trasa...
w sensie że chcialbyś się obudzić w spodniach?
lepiej niż w spódnicy;)
zdarzało ci się?
tak. raz w bułgarii się obudziłem w fontannie w spódnicy.
iii mamy naglowek!!! chcesz rozwinąć?
głupio było bo kraj raczej mało zorientowany na emo kulture. foty z tego eventu są utajnione więc nie udostępnie [uprzedzając nastepne pytanie]
szit. następnym razem jak u ciebie będę zamknę cię w szafie i przeszukam mieszkanie
mam garderobe z kieckami w piwnicy. takie austriackie współczesne trendy...
kolejny naglowek! fantastycznie. wróćmy do tej bulgarii. to jakaś fajna impreza musiała być
to była trasa z gitarami wzdłuż morza czarnego.strasznie czerwstwe klimaty, studenckie. szkoda gadać. graliśmy bułgarskim karczkom covery U2 i zdupcaliśmy. jak masz na sobie spódnice i tone makijażu to nie jest wesoło.
no, wiem...
obciachem jest że to było nie tak dawno. nazywliśmy sie smoła and the johnsons
moja babcia chciałaby wiedzieć, jak łączysz muzykowanie z zarabianiem kasy? (bo te dwie rzeczy się wiadomo wykluczają:P)
zarabiam z grania oczywiście a pracuje dla przyjemności :]
dobrze to słyszec!
a tak serio to jak sie chce to sie da.. doba ma przecież sporo godzin. a sen to marnacja czasu.
i ostatnie pytanie od mojej babci. jaką widzisz przed sobą przyszłość?
jezuu. ja zawsze widzę teraźniejszość
generalnie niewiele ludzi widzi przyszlosc c'nie
przyszłości nie moge zmienić. a teraźniejszość lekko można modyfikować. narazie jest mi na tyle dobrze że pociągne to w przyszłośc na jakiś czas.
to zmodyfikujmy pytanie troszke, jakie są plany NYC na przyszlosc?
oo to brzmi lepiej
bo to moje
roczna trasa i góra mamony. nic innego hehe. już w tym tygodniu siadamy nad nowym materiałem. mamy sporo szkiców i trzeba to pospawać. w połowie października chcemy pograć po polsce znowu.
słyszałam plotki że dużym wpływem dla was był ostatnio zespół of montreal. nie mowiąc już o czesławie.
of montreal cenimy za kolorowe rajtuzy. a czesława za mundur (też nosimy czasem). fajnie zagrali też więc już wogóle bosko
nie?
n'ba! dobra, moja babcia nie ma juz więcej pytań. i gdyby tu była pewnie by podziękowała i zaproponowała kielona lub osiem.
ja dziękuje, pozdrów babcie
NYC na Myspace
Plebiscyt na Przebój Lata
Tu są moje 3 propozycje. Ktoś ma jakieś inne?
Iglu & Hartly - In This City
Iglu & Hartly na Myspace
Magistrates - Make This Work
Magistrates na Myspace
Jamie Lidell - Another Day
Jamie Lidell na Myspace
Iglu & Hartly - In This City
Iglu & Hartly na Myspace
Magistrates - Make This Work
Magistrates na Myspace
Jamie Lidell - Another Day
Jamie Lidell na Myspace
OFFa ciąg dalszy
Ponoć na offie grały jeszcze jakieś inne kapele poza NYC, dotało do mnie po tygodniu.
Mogwai trochę zawiódł, strasznie senny set na taką godzinę, co tylko spotęgowało uczucie senności wśród publiki. Trudno było stwierdzić czy ludzie się wczuwają czy zasnęli. Słyszałam o jednym przypadku zaśnięcia na stojąco. Mi się to osobiście nie udało, bo panie obok mnie prowadziły przez pół koncertu ożywioną dyskusję na temat m.in. różnicy między telewizją kablową a satelitarną ("Bo kablowa to ci idzie z kabla"). Ogólnie rzecz biorąc bez feelingu no. Szkoda.
Caribou za to zaimponowali, nie spodziewałam się tak dobrego koncertu. Chociaż wizuale mieli dość toporne, ale to pewnie miało swój ukryty sens. Ja dalej trzymam się teorii że zawierały przekaz podprogowy "KUPCIE NASZĄ PŁYTĘ".
Z Menomeny pamiętam niewiele, byłam zajęta działaniami towarzyskimi, czyt. robienia z siebie idioty:
Ogólnie koncert na plus, byłam tylko zawiedziona ich imagem scenicznym, który mocno odbiega od tego do którego się przyzwyczaiłam i którego jestem fanką:
Rentony zagrały w namiocie Offensywy coś co można porównać z koncertami Beatlesów w szczytowym okresie beatlemanii, tzn piszczące nastolatki, crowdsurfing, fruwające rzeczy, i jeszcze więcej piszczących nastolatek. Następny przystanek Wembley!
Z innych pozytywnych wrażeń, Bajzel, Rotofobia i Singapore Sling zdecydowanie na plus. Of Montreal za to to jakieś wielkie nieporozumienie. Aha, no i nie zapomnijmy o British Sea Power, znanych odtąd jako British Ssię Pałe.
To tyle. Sezon festiwalowy uważam tym samym za zamknięty. Jeśli ktoś chciałby się podzielić fotami to zapraszam, zwłaszcza jeśli są kompromitujące/niskiej jakości/beznadziejnie wykadrowane/zrobione po pijaku.
Mogwai trochę zawiódł, strasznie senny set na taką godzinę, co tylko spotęgowało uczucie senności wśród publiki. Trudno było stwierdzić czy ludzie się wczuwają czy zasnęli. Słyszałam o jednym przypadku zaśnięcia na stojąco. Mi się to osobiście nie udało, bo panie obok mnie prowadziły przez pół koncertu ożywioną dyskusję na temat m.in. różnicy między telewizją kablową a satelitarną ("Bo kablowa to ci idzie z kabla"). Ogólnie rzecz biorąc bez feelingu no. Szkoda.
Caribou za to zaimponowali, nie spodziewałam się tak dobrego koncertu. Chociaż wizuale mieli dość toporne, ale to pewnie miało swój ukryty sens. Ja dalej trzymam się teorii że zawierały przekaz podprogowy "KUPCIE NASZĄ PŁYTĘ".
Z Menomeny pamiętam niewiele, byłam zajęta działaniami towarzyskimi, czyt. robienia z siebie idioty:
Ogólnie koncert na plus, byłam tylko zawiedziona ich imagem scenicznym, który mocno odbiega od tego do którego się przyzwyczaiłam i którego jestem fanką:
Rentony zagrały w namiocie Offensywy coś co można porównać z koncertami Beatlesów w szczytowym okresie beatlemanii, tzn piszczące nastolatki, crowdsurfing, fruwające rzeczy, i jeszcze więcej piszczących nastolatek. Następny przystanek Wembley!
Z innych pozytywnych wrażeń, Bajzel, Rotofobia i Singapore Sling zdecydowanie na plus. Of Montreal za to to jakieś wielkie nieporozumienie. Aha, no i nie zapomnijmy o British Sea Power, znanych odtąd jako British Ssię Pałe.
To tyle. Sezon festiwalowy uważam tym samym za zamknięty. Jeśli ktoś chciałby się podzielić fotami to zapraszam, zwłaszcza jeśli są kompromitujące/niskiej jakości/beznadziejnie wykadrowane/zrobione po pijaku.
wtorek, 12 sierpnia 2008
OFF: New York Crasnals w namiocie Myspace
trzy słowa:
NAJLEPSZY
KURWA
KONCERT
WSZECHCZASÓw
znany także potomnym jako:
"Pierwsza Nieudana Próba Samobójcza New York Crasnals i Mary"
Zdjęcia dzięki uprzejmności, determinacji i zdolnościom Jacka Dąbrowskiego.
"Oczywiście chętnie jeszcze z wami zagram w deszczu. Byle następnym razem było mniej zadaszenia i większe ryzyko porażenia prądem. Woda tylko na podłodze już mnie tak nie jara." [Kozi]
Mogę zaryzykować stwierdzenie, że każdy, kto był na tym koncercie, założy kapele. Wielki szacun panowie za narażanie zdrowia i życia (swojego i fanów hehe) w imię starego, dobrego rock'n'rollowego napierdalania!
Więcej fot tutaj.
NYC na MSPC
NAJLEPSZY
KURWA
KONCERT
WSZECHCZASÓw
znany także potomnym jako:
"Pierwsza Nieudana Próba Samobójcza New York Crasnals i Mary"
Zdjęcia dzięki uprzejmności, determinacji i zdolnościom Jacka Dąbrowskiego.
"Oczywiście chętnie jeszcze z wami zagram w deszczu. Byle następnym razem było mniej zadaszenia i większe ryzyko porażenia prądem. Woda tylko na podłodze już mnie tak nie jara." [Kozi]
Mogę zaryzykować stwierdzenie, że każdy, kto był na tym koncercie, założy kapele. Wielki szacun panowie za narażanie zdrowia i życia (swojego i fanów hehe) w imię starego, dobrego rock'n'rollowego napierdalania!
Więcej fot tutaj.
NYC na MSPC
Subskrybuj:
Posty (Atom)