piątek, 17 maja 2013

"Gwiazdy bez grosza" na wyborcza.pl

Artykuł nowy nie jest, ale jak ktoś nie czytał to można się pośmiać.

Dzieci, spoiler alert: z nuty nie ma kaski. Tacy na przykład członkowie Grizzly Bear nie mają ubezpieczenia, ergo granie w Grizzly Bear trochę ssie, bo trasy, festiwale, fani, wywiady, wszystko fajnie, ale jeden ząb do wyrwania i człowiek leci z torbami. Nikt się w Wyborczej nie zastanawia, że skoro u muzyków Grizzly Bear aż tak cienko z kaską (wg autora zarabiają "zaskakująco mało", czyli tyle co ty i ja) to może muzycy Grizzly Bear robią coś nie do końca dobrze, ale ok, popłyńmy za tą logiką.

Porównywanie Grizzly Bear do Gunsów czy Stonesów jest potwornie śmiechowe, i wcale mnie nie dziwi, że zespół nie lata odrzutowcami, bo ceny paliwa trochę od lat 90tych poszalały. Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale Pavement w tych mitycznych latach 90tych samolotami się nie bujał, więc w świecie standardów życia panteonu indie rocka raczej "hu**wo ale stabilnie". Zresztą, porównywać dochody "najlepszych gwiazd indie rocka" do "przeciętnych gwiazd rocka" to trochę jakby wsadzić do klatki nieprzeciętnie dużego chomika i kazać mu się bić z przypadkowym buldogiem. Ok, popadam w absurd. Chodźmy się zatem podziwić z panem Robertem czemu nudne i raczej nieznane średniej statystycznej zespoły mają mniej kasy niż lewa noga Axla Rose'a.



"Chcesz zostać gwiazdą rocka? Zapomnij o kokosach. W porównaniu z kolegami sprzed paru dekad dzisiejsi liderzy sceny niezależnej są biedni jak myszy kościelne Prywatne odrzutowce, limuzyny, demolki hotelowych apartamentów, za które bez mrugnięcia okiem płaci menedżer, wszelkie dostępne używki - sztampowy obraz rockandrollowego stylu życia ukształtowały trasy koncertowe gigantów w rodzaju Led Zeppelin czy The Rolling Stones. Te wyobrażenia sprzed czterech dekad - ze złotych czasów rockowego show-biznesu - długo pozostawały aktualne. Wystarczył sukces jednego albumu, aby w latach 90. w podobnej dekadencji pogrążył się zespół Guns N'Roses. Było za co się bawić - świetna sprzedaż zapewniała stały dopływ gotówki.



Jednak ekscesy czy kosztowne fanaberie bywały udziałem także artystów sceny alternatywnej. Sukces niezależnych wytwórni, takich jak: Factory, Rough Trade czy 4AD, zasadzał się często na popularności jednego zespołu, płyty, a nawet singla, które potrafiły ustawić finanse firmy na długie lata. Gdy panowie z zespołu The Smiths - największej gwiazdy w historii wytwórni Rough Trade i jednego z najważniejszych zespołów w historii brytyjskiego rocka niezależnego - pokłócili się o podział zysków, konflikt dotyczył sum z sześcioma zerami. Frontman grupy Morrissey do dziś nie może zapomnieć perkusiście Mike'owi Joyce'owi, że w wyniku sądowej batalii muzykowi - którego cały wkład, zdaniem Morrisseya, ograniczał się do rytmicznego walenia w bębny - musiał zapłacić ponad półtora miliona funtów."



Cały całość ---> "Gwiazdy bez grosza" na wyborcza.pl

Brak komentarzy: