wtorek, 19 kwietnia 2011

Coachella: best of the rest

ARCADE FIRE
"If you told us in 2002 we'd be headlining Coachella with Animal Collective playing before us, I'd have said you were full of shit"



CAGE THE ELEPHANT
Ukrop pustyni, męskie sukienki, nagie torsy, crowdsurfing i porządna dawka starego dobrego rock'n'rolla. Nie wiem jak wam ale mi to zupełnie wystarczy.



CONOR OBERST demonstruje jak zagrać fenomenalny koncert będąc lekko szalonym i mocno pijanym (ciężko stwierdzić gdzie jedno się kończy a drugie zaczyna), i przypomina mi czemu mam na półce ok. 10 płyt z nagłówkiem "Bright Eyes"



z innych wieści - ARIEL PINK mówi rzeczywistości zdecydowane "spier****j":



LAURYN HILL daje rade:



THE KILLS dają koncert życia:



KANYE WEST wciąż karmi swój kompleks Chrystusa:



MUMFORD AND SONS kontynuują politykę dość nudnych MOR-folkowych piosenek, sądząc po reakcjach publiczności z dużym sukcesem:



CEE-LO GREEN dużo przeklina:



DEATH FROM ABOVE 1979 powracają, cieszmy się i radujmy:



A jeśli jeszcze trzeba cię przekonywać, że Coachella to jeden z najlepszych festiwali na świecie, polecam artykuł Coachella is a Festival of Disease and Sin. Your Children Most Likely Will Die..

1 komentarz:

f pisze...

CIESZĘ SIĘ I RADUJĘ:)