wtorek, 22 marca 2011
Immanu El @ Łódź Kaliska 21.03.2010. Prawie jak relacja.
To i inne zdjęcia z Krakowa, Wrocławia, Warszawy i Poznania znajdziecie na blogu Immanu el.
Zamknięte oczy, uśmiech na twarzy, przyjemne ciepełko w sercu. Na każdym koncercie Immanu El zastaje siebie w takim stanie.
Przy pierwszej wizycie w naszym kraju w styczniu 2008 byli kompletnie nieznani. Szwedzi są już po swojej 4. wizycie w Polsce i można spokojnie powiedzieć, że w kręgach miłośników post-rocka mają już status kultowy, co jest imponujące biorąc pod uwagę fakt, że kolektywny wiek wszystkich 5 muzyków to ok.50 lat i maleje z każdym rokiem.
Jestem w stanie zrozumieć, że ktos może nie chwytać ich muzyki. Jednak nie znam nikogo, kto nie zostałby fanem Immanu El po obejrzeniu ich na żywo. Bo zespół poza standardowym zestawem epickich przejsć cicho/głośno, setkami efektów, podniosłymi tekstami i typowo szwedzkim image'm ma to COŚ. Coś, co sprawia, że wychodzisz po koncercie, czujesz się swietnie, i nie masz pojecia dlaczego.
W Kaliskiej zespół rozpoczął ze sporym opóźnieniem wynikającym z przyczyn technicznych, co nie wydało się mieć większego wpływu na piwnicę pełną entuzjastycznych fanów. W trakcie godziny koncertu usłyszelismy mieszankę piosenek z pierwszego albumu "They'll Come, They Come", drugiego "Moen", i 2 nowe piosenki z nowej płyty (która powinna pojawić się na jesieni), z których jedna miała swą premierę właśnie w Krakowie. Wszystko standardowo było sprawne, dobrze zaplanowane, ale i niepozbawione spontaniczności i pewnego uroku. Kompozycje Immanu El są, jak na standardy gatunku, dość krótkie i wręcz popowe, nie pozbawione przy tym ciekawych smaczków, co sprawia że na ich koncertach nikt nie powinien się nudzić
I jeszcze występ akustyczny dla Balcony TV wraz z krótkim wywiadem:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz