poniedziałek, 29 września 2008

Płyty Które Mi Sie Ostatnio Podobają Nawet Trochę

Ciągle nie mogę się zdecydować, czy to ma być
blog o Prawdziwym Dziennikarstwie, z długimi recenzjami zawierającymi słowa takie jak „intro”, „przester”, „hook”, „Sonic Youth” etc, gdzie na wzór Prawdziwych Dziennikarzy powinnam werbalnie robić w gacie na widok każdego artysty który wydał max. 10 płyt winylowych na obskurnym japońskim labelu
czy
miejsce gdzie będę mogła dawać wyraz mojej najczęściej ok. dziesięciominutowej fascynacji jakimś zespołem, ku uciesze ok. 4 czytelników, wliczając w to ludzi z którymi mieszkam, wrzucając raz na miesiąc, najczęściej po pijaku, parę klipów bez komentarza i lansiarskich fot z imprez.
W każdym razie, wybiegając naprzeciw oczekiwaniom bardziej zboczonych muzycznie czytelników i oglądaczy, rozpoczynam serię pod roboczym szyldem Które Płyty Mi Się Ostatnio Podobają Nawet Trochę.


Kings of Leon – Only By The Night

KOL nie potrafiliby chyba zrobić złej płyty gdyby chcieli. Only By The Night to czwarty długogrający wysiłek tego zespołu, co jest o tyle zdumiewające, że dodając wiek każdego członka KOL dostajemy w tej chwili 25, a liczba ta ciągle maleje. Najmocniejszym kawałkiem tutaj na pewno jest pierwszy singiel Sex on Fire, któremu towarzyszy zdecydowanie bardziej atrakcyjny klip niż singlom z ostatniej płyty, którymi można było co najwyżej straszyć małe dzieci. Obok Sex On Fire zdecydowanie kopią też Use Somebody i Manhattan, ale to „zamykacz” Cold Desert (wbrew pozorom nie piosenka o lodach) robi największe wrażenie. Ostatni wywiad dla NME głosi, że wokalista z nadmiaru alkoholu nie pamięta nagrywania wokalu, ze to udało mu się uzyskać efekt absolutnie porażający.


Sex On Fire

KOL na Myspace

Ladyhawke – Ladyhawke

Na tą płytę czekałam bardzo długo i chyba było warto. Mówie „chyba” bo większość tej płyty obnosi się nonszalancko z inspiracją latami 80tymi, co może być momentami przytłaczające. Jednak radością napawa fakt, że Ladyhawke to prawdziwa popstar alternatywy jeśli można się tak wyrazić. Płyta jest przyjemna, taneczna, i ciągle na tyle „alternatywna” żebyśmy mogli ją z czystym sumieniem lubić. Poza tym, Ladyhawke to produkt idealny – jest ładna, utalentowana, ma świetne klipy i fajniutki artwork.

Dusk Til Dawn

Ladyhawke na Myspace


The Streets – Everything Is Borrowed

Najpoważniejszy dotychczas i ponoć przedostatni album Mike’a Skinnera, który co prawda nie porusza już tak ważnych dla dzisiejszej młodzieży tematów jak nadużywanie narkotyków, demolowanie hoteli czy spanie z piosenkarkami znanych girlsbandów, ale ironicznie jest dużo łatwiejszy w odbiorze niż poprzednie wydawnictwa. Co ważne, Skinner się nie postarzał, tylko dojrzał. Mamy tutaj tematy dużo poważniejsze niż wcześniej, ale zaprezentowane w sposób zazwyczaj inteligentny, elokwentny i żartobliwy. Standardowo już muzycznie nie zawsze daje po mordzie, ale zawiera też zawiera stosy genialnych tekstów.

Everything Is Borrowed (uwaga! Zawiera aluzje do kryzysu ekonomicznego)

The Streets na Myspace

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

kingsiofleoni się mi podobją :)