Czyli, po polskiemu, "Radio na fali" (osobiście wolę "Radio łódź").
Film opowiada fikcyjną historię dosłownie pirackiego radia (luźne skojarzenia z Radio Caroline są jak najbardziej na miejscu). Grupa ekscentrycznych entuzjastów rock'n'rolla (w rolach głównych m.in. Rhys Ifans, Philip Seymour Hoffman i Bill Nighy) nadaje z pokładu statku muzykę której BBC nie toleruje. Radio Rock szybko zdobywa wielomilionową publiczność, a co za tym idzie nieprzychylność władz. I się zaczyna zabawa. Film w uroczy i lekki sposób pokazuje kulturę lat 60tych, ma świetną ścieżkę dźwiękową i jest w przysłowiową pytę śmieszny. Polecam.
Pewnie oglądaliście kiedyś jakiś film o fikcyjnym zespole rockowym. Pewnie był do dupy. Istnieją tylko 3 takie w całym wszechswiecie i to jest jeden z nich. Wiem, gra w nim Jennifer Aniston. Ale lista minusów na tym się kończy. Prosta fabuła, okrupne fryzury, każdy stereotyp w historii rocka i dużo klasycznych cytatów.
Tak, od teraz będę wam mówić nie tylko czego macie słuchać, co czytać i gdzie chodzić.
"RiP: A Remix Manifesto" to film o ściąganiu, mash upach i prawach autorskich. Motywem przewodnim jest postać Girl Talk i jego próby odnalezienia się w szarej strefie robienia muzyki z czyjejś muzyki.
Film Bretta Gaylora ma jeden duży plus i jeden duży minus. Przedstawia w bardzo przystępny sposób wszystkie zawiłe kwestie prawne i kulturowe, o których możemy nie mieć pojęcia, a które tak naprawdę decydują o tym jak wygląda globalny rynek muzyczny. A jeśli już jesteśmy konsumentami muzyki to możemy równie dobrze być świadomymi konsumentami muzyki. Film jest śmieszny, fajnie zmontowany, nie sposób się nudzić.
Minusem "RiP" jest duża subiektywność. Jak ujął to dr Marcin Sarnek, dzięki któremu zapoznałam się z tym filmem, to manifest, a nie obiektywny film dokumentalny. Jednak mam wrażenie, że reżyser świadomie stara się przedstawić swój punkt widzenia jako jedyną słuszną prawdę (w trakcie oglądanie nie sposób nie myśleć co chwilę "jaki biedny jest ten Girl Talk"). Widz niezapoznany z tematem może na tej manipulacji stracić.
Dlatego tego filmu nie należy brać zbyt poważnie, raczej potraktować go jako jeden głos w dyskusji, nie całą dyskusję. Głos bardzo ważny i coraz głośniejszy.