środa, 2 czerwca 2010

Primavera Sound Festival 2010 - prawie jak relacja


A więc wróciłam ze słonecznej Barcelony, gdzie w ubiegły weekend odbyła się mniejsza, cieplejsza, modniejsza i ogólnie lepsza wersja naszego Open'era. Jeśli chcecie przeczytać kompetentną relację z Primavery, ruszajcie na stronę Onetu. Ja jestem zdecydowanie zbyt leniwa i podatna na alkohol żeby pisać takie rzeczy. Mogę wam jednak polecić parę młodych kapel które mi się spodobały.

THE WAVE PICTURES
Vampire Weekend po brytolsku. Nie do końca tak ładni ani modni, ale zdecydowanie przyjemna muzyka i bardzo nadaje się do odwracania uwagi słuchacza od pogody.

APSE
Nie pamiętam czy ich widziałam ale dobrzy są.

BISCUIT
Chyba jedyny hiszpański zespół który widziałam, ale brzmi bardzo niehiszpańsko. Bardzo melodyjny, energetyczny i amerykański rock.

SLEIGH BELLS
Absolutnie przerażające i fascynujące skrzyżowanie wszystkiego ze wszystkim. Wokalistka oscyluje pomiędzy słodkim głosikiem piosenkarki popowej a nieludzkimi dźwiękami zarzynanego zwierzęcia.

DUM DUM GIRLS
Dla fanów Vivian Girls i innego dziewczyńskiego rock'n'rolla.

HERE WE GO MAGIC
Niezbyt dobrze pamiętam ten koncert, poza tym że był na tyle dobry że z niego nie wyszłam, zespół ma fajną nazwę i jest z Brooklynu.

Brak komentarzy: