poniedziałek, 11 stycznia 2010

Kiedy gatunków muzycznych jest więcej niż zespołów

Polecam bloga Bartka Chacińskiego, który analizuje fenomen rozmnażania się gatunków muzycznych przez pączkowanie, podział komórki, zarodniki i najwyraźniej wszelkie inne sposoby, bo jak inaczej wytłumaczyć coś takiego:


Uogólnić można to tak: lata 80. były erą kultu wykonawców, lata 90. erą kultu wytwórni płytowych, a lata 00. – erą kultu gatunków. Testowanie tak zwanej prawilności zioma (koniecznie zajrzyjcie na popjukebox, skąd podebrałem to miłe określenie) odbywało się w latach 80. na podstawie pytania “Znasz nowe U2?” (wiem, że młodszym słuchaczom trudno w to uwierzyć, ale ten zespół był kiedyś otoczony hajpem), w latach 90. wystarczyło “Masz coś z Warpa?”, a ostatnio jest raczej “Masz coś z freak-folk-drone-core’u?”.

Brak komentarzy: